Wokół inwestycji narosło wiele mitów, które mogą nas przed nimi odstraszać. Jednym z nich jest ten mówiący, że inwestowanie ma sens dopiero wtedy, gdy posiadamy większy kapitał.
Pierwsza zasada inwestowania
Zacznijmy ten tekst od pewnej podstawowej zasady. Każda rozsądnie myśląca osoba powie Ci, że inwestować powinno się tylko tyle pieniędzy, ile możemy stracić. Nie jest to tylko wytarty banał. Po pierwsze, inwestowanie np. pożyczonymi środkami (do tego jeszcze, na które nie mamy pokrycia), jest bardzo ryzykowne. W najgorszym wariancie wpędzi każdego w długi.
W powyższej zasadzie chodzi też o coś innego. Granie np. na giełdzie pieniędzmi, których nie możemy stracić, powoduje, że wykonujemy nazbyt nerwowe ruchy i podejmujemy przez to błędne decyzje.
Ten punkt możemy więc podsumować myślą, że inwestowanie takimi kwotami, których nie możemy stracić, może okazać się dla nas wręcz nieopłacalne.
Chcesz być rajdowcem, naucz się jeździć małym fiatem
To jednak nie wszystko. Jeżeli chcesz inwestować duże pieniądze, naucz się najpierw obracać mniejszymi. Ma to jak najbardziej sens. Warto żebyś zwracał uwagę na procent, jaki zarabiasz, a nie od razu na kwoty.
Poza tym rozpoczęcie przygody z inwestowaniem od mniejszej sumy sprawi, że będziesz odczuwał mniejsze napięcie i stres. Chodzi o to, by potraktować inwestowanie trochę jak grę, nauczyć się nie polegać na emocjach, a na chłodnym i analitycznym myśleniu. Nie ważne, czy mówimy tutaj o handlowaniu akcjami, kryptowalutami, złotymi monetami czy obligacjami.
Czym jest zaś wspomniana „mniejsza suma”? To oczywiście pojęcie subiektywne. Dla jednej osoby będzie to 100 zł, dla innej 1000. Ważne, by każdy rozpoczął inwestowanie od takiej kwoty, jaką w najczarniejszym przypadku może stracić. Co oczywiste, od tego czynnika zależy typ inwestycji. O ile jest sens rozpocząć inwestowanie w akcje czy kryptowaluty od np. 100 zł, tak za taką kwotę nie kupimy żadnej nieruchomości.
Jak z małej kwoty zrobić dużą?
Ponadto istnieją rynki, na których z niewielkiej kwoty można zrobić całkiem sporą. Warto szukać niszowych inwestycji, które – w razie sukcesu – mocno rosną, dając inwestorom zyski nawet na poziomie kilkuset procent. Najlepszym przykładem z ostatnich lat są kryptowaluty. Pod koniec 2017 r. jeden bitcoin (BTC) kosztował 20 000 dolarów. W 2021 r. osiągnął cenę wyższą niż 60 000 dolarów. Oznacza to, że nawet jeśli ktoś kupił BTC w 2017 r. w najgorszym możliwym momencie, dziś i tak jest na sporym plusie. Nie wspominając, że taka osoba mogła nabyć bitcoiny po niższych cenach, np. po kursie 2000 dolarów.
Poza kryptowalutami warto także śledzić rynki niszowych akcji. Możliwe, że w środowisku nowych, innowacyjnych firm znajdziesz taką spółkę, która jest bardzo obiecująca, ale dotąd rynek jeszcze jej „nie odkrył”. Inwestycja w akcje tego typu firmy może się okazać strzałem w dziesiątkę na miarę kupna bitcoina po np. 1000 dolarów.
To samo zjawisko można zaobserwować np. na rynku dzieł sztuki.
Ogólna zasada brzmi: czym większe ryzyko, tym większy potencjalny zysk. Wiąże się więc z nią to, że z małych kwot możem zrobić całkiem pokaźne sumy.
Edukacja przede wszystkim
By jednak umiejętnie poszukiwać tego typu ciekawych inwestycji, należy mieć pewne podstawy edukacyjne. Znać np. zasady analizy technicznej i fundamentalnej, śledzić politykę poszczególnych państw, która może doprowadzić do wzrostu cen złota, czy interesować się rynkiem nowych technologii.
Więcej na temat tego, jak analizowań rynki, przeczytacie jednak w innych tekstach na naszej stronie.